Nic chyba nie wywołuje w Matce większej frustracji, jak obserwowanie bachora, który z podziwu godnym uporem pcha niewłaściwy puzel do niepasującej dziurki, a gdy w końcu uda się wryć go tam siłą, przygląda się z bezbrzeżnym zdumieniem niepasującym obrazkom. Serio, pojęcia nie macie, jakiej siły woli wymaga przyglądanie się temu i cedzenie ociekającym miodem głosem przez zaciśnięte zęby "a jesteś pewien?...". Na szczęście nic nie trwa wiecznie - promocje w Biedrze, słoik Nutelli w naszym domu ani ten straszliwy okres, kiedy układanie puzzli to dla Matki najbardziej stresujące zajęcie świata.