Czy wiedzieliście, że Dzień Dziecka wypada tego samego dnia, co Star Wars Day? No dobra, nie nasz dzień dziecka, tylko ten japoński – a właściwie to dzień chłopców, ale kto by się tam przejmował japońskimi szowinistycznymi prosiakami. Jak możecie się domyślić, za główną zaletę muzeum Manggha uważamy makaron serwowany w kawiarni. Doceniamy jednak również cykliczne imprezy i świętujemy dziarsko.
EDIT: Taki komentarz dostaliśmy od czytelnika o imieniu 石井 - "I love the joke of "May the Force be with you" becomes "May the fourth be with you". The Japanese Children's Day is May-5th, while May-4th is the 'Green's Day', May-3rd is the Constitution's Day. All are national holidays, so we call this period as 'Golden Week'. Most botanical gardens will be free tomorrow on May-4th, Green's Day, so will be visiting the nearest one"
Tak więc z okazji Kodomo No Hi były zabawy i kolorowanki... wróć. Były zadania o walorach edukacyjnych i rozwojowych dla bachorów, które - ukulturalniane na siłę przez podobnych nam rodziców z przerostem ambicji – udają, że dobrze się bawią. Oh, wait. Chyba rzeczywiście dobrze się bawią.
A co nam się szczególnie spodobało? Po pierwsze i najważniejsze - wróciły leżaki na tarasie, więc znów jest się gdzie wczołgiwać. Koinobori fruwały dziarsko, zaś ludzki tłum nie był tak straszny, jak się spodziewaliśmy. A poza tym okazało się, że Precel nie jest jedynym psychopatycznym chłopcem kolorującym oczy wyłącznie na czerwono. Ha, byli tam nawet mali dewianci kolorujący na czarno!
Były zabawy, quizy, zbieranie naklejek za wykonane zadania, był podobno nawet tort, choć nie dotrwaliśmy do niego, bo Kluska z nadmiaru wrażeń padła i nie wstała. Przynieśliśmy do domu różnorakie skarby, choć główną atrakcją jest oczywiście własnoręcznie wykonana 'jiba'. Nie da się jej powiesić na tarasie, żeby sobie powiewała, bo Kluska się denerwuje, każe jibę zdjąć i nosi ją po domu, prezentując jej walory kolejnym członkom rodziny. Podsumowując, Manggha stanęła na wysokości zadania. Z tej okazji zapodajemy piosenkę o karpiu:
A potem, świętując Star Wars Day, wybraliśmy się bez potworów do restauracji. Bo każdy powód jest dobry, żeby porzucić dzieci i napić się w spokoju wina. A żeby pozostać w japońskim klimacie – tentacle food porn!